środa, 15 lutego 2012

Jack White - "Love Interruption" (singiel)

http://www.billboard.com

Dawno tak bardzo nie żałowałem, że coś tak szybko się skończyło. Tym razem była to piosenka "Love Interruption" w wykonaniu założyciela The White Stripes, niezastąpionego Jacka White'a. Lekko ponad dwie i pół minuty czystej esencji muzyki. Prostota tego utworu jest dowodem, że nie potrzeba ogromnej orkiestry by stworzyć genialny kawałek. Podstawowe akordy na gitarze akustycznej wspomagane kilkoma nutami zagranymi na pianinie i niską melodią wydobywającą się z niezidentyfikowanego przeze mnie instrumenty (ktoś pomoże?). Do tego ciepły głos Jacka White'a i wspierająca go Ruby Amanfu. I choć serce wręcz rozpływa się przy tej muzyce, to słowa są mocne. 

"Chcę by miłość
Powoli mnie obróciła
Wsadziła we mnie nóż
i przekręciła go dookoła.


Chcę by miłość
Chwyciła mnie delikatnie za palce
Roztrzaskała je w drzwiach
Wbiła mą twarz w ziemię.

Chcę by miłość
Zabiła moją matkę
Zabrała ją gdzieś daleko
Do piekła czy tam powyżej."


Gdy te wszystkie elementy łączą się ze sobą to uzyskujemy naprawdę wspaniałą zapowiedź pierwszego solowego albumu Jacka - "Blunderbuss". Premiera 24 kwietnia; cierpliwie czekamy na kolejny singiel. 


środa, 8 lutego 2012

Najpiękniejsze utwory: Since I've Been Loving You - Led Zeppelin

Kiedyś na swoim iPodzie stworzyłem playlistę moich najukochańszych kawałków. Jeśli dobrze pamiętam było na niej ponad 100 piosenek i niezależnie od mojego humoru, czy to byłem smutny czy szczęśliwy, idealnie dodawały mi akurat potrzebnej energii. W tamtym okresie słuchałem głównie cięższych brzmień, ale na tej liście mieszały się one z muzyką instrumentalną, elektroniczną, wszystkim co kiedykolwiek zrobiło na mnie wrażenie. To były piosenki nie do zdarcia, mogłem ich słuchać w kółko i za każdym razem, przy każdej odpowiedniej nucie, przechodziły mnie ciarki po całym ciele. Wspaniałe uczucie, mało jest rzeczy w życiu, które wzbudzają we mnie tak silne emocje jak muzyka.

Jednym z takich zapierających dech w piersiach utworów jest bezapelacyjnie kawałek Led Zeppelin, piękny utwór o miłości "Since I've Been Loving You". Słuchając go ostatnio doszedłem do wniosku, że jest praktycznie idealny - poczynając od przejmującego wokalu, poprzez cudowne gitarowe solówki, świetnie pasującą perkusję, która wspaniale tworzy atmosferę, aż po ledwie dostrzegalne klawisze. 

Wystarczy podkręcić głośniki, zamknąć oczy i można odpłynąć w świat uczuć, które mogą być opisane tylko w nutach.


sobota, 4 lutego 2012

Nowy wokalista Queen...


Wykonanie piosenki  "Show Must Go On" przez Adama Lamberta nie przekonuje ani trochę... Wygląda na to, że Freddie Mercury nie jest możliwy do zastąpienia. Polecam mój artykuł o tragicznie zmarłym ex-wokaliście Queen, który napisałem na potrzeby rebel:tv w 20. rocznicę śmierci Freddiego.

czwartek, 2 lutego 2012

Piracy is great!


Nie chcąc nikogo zanudzać pisząc o ACTA, o którym powiedziane zostało już wszystko i wszyscy mamy już tego serdecznie dosyć, chciałbym spojrzeć na pochodną tego tematu, czyli piractwo. Tak, wiem, ta sprawa też była już wałkowana setki razy i ciężko jest wnieść do niej coś nowego. Jednak poniższy film inspiruje odmienne podejście do kwestii piractwa.


Znana piosenkarka Joss Stone, gdy zapytana o nielegalne ściąganie utworów z internetu przez reportera, zaskoczyła go odpowiedzią, gdy z wielkim uśmiechem i dziecięcą szczerością oznajmiła, że uważa piractwo za coś wspaniałego. Następnie postanowiła rozwinąć swoją myśl, tłumacząc, że jedyna rzecz, której nie lubi we współczesnej muzyce, to biznes z nią powiązany. Ona chce dzielić się swoją twórczością z jak największą ilością osób i nie przeszkadza jej nielegalny sposób pozyskiwania jej przez słuchaczy. Teoria mocno kontrowersyjna, ale czy nieprawdziwa?

Zazwyczaj kiedy mówimy o ściąganiu muzyki z internetu, to pojawia się określenie, że "okradamy artystów". Trudno się z tym spierać, gdyż muzyka to produkt, na stworzenie go potrzebny był odpowiedni budżet, a my dostajemy go w swoje ręce (czyt. nośniki) kompletnie za darmo i bez zgody twórców. Bez potrzeby odnoszenia się do słownika języka polskiego możemy stwierdzić, że podpada to pod definicję kradzieży. Większość muzyków także spod oka zawsze patrzyła na piractwo, wystarczy przypomnieć sobie słynną sprawę Metallica vs. Napster, która zakończyła się w 2002 roku męczeńską śmiercią pioniera w wymianie plików metodą P2P.

Polski rynek muzycznie też nie patrzy zbyt przychylnie na piractwo, co potwierdza niedawna wypowiedź wokalisty Strachów na Lachy, Krzysztofa Grabowskiego, który wypowiadając się na temat ACTA stwierdził: "Zadzwonił do mnie w tej sprawie pewien znajomy dziennikarz z prośbą o komentarz twórcy do nowej ustawy mającej uratować jego forsę, którą grabi się w internecie. Na pierwszy rzut okiem wszystko powinno być okej i spoko, bo oto wprowadza się się prawo i daje narzędzia do ukrócenia okradania artystów w sieci." (dalsza część tekstu dotyczy wolności w sieci - pełny tekst).

Dlatego też wypowiedź Joss Stone odbieram jako punkt wyjścia do wspaniałej debaty. Czy artyści wciąż mogą nazywać się artystami, jeśli skupiają się bardziej na pieniądzach niż na samym artyzmie? Czy po stworzeniu czegoś, z czego jesteśmy dumni, nie powinniśmy chcieć dzielić się tym z jak najszerszą publicznością?

Argument, że to jest ich praca i muszą wykarmić swoje rodziny w pełni rozumiem i akceptuję. Jednak czytając artykuł Roberta Leszczyńskiego, opublikowany w 2010 roku w magazynie Wprost, dowiadujemy się, że zarobki ze sprzedaży płyt to niewielka część przychodów jakie generują zespoły czy soliści. Przede wszystkim zarabia się na koncertach (największe zespoły w Polsce biorą na czysto po kilkadziesiąt tysięcy złotych na zespół) i tantiemach z ZAiKS-u (prowizje od grania piosenek w radiu i telewizji.

Jeśli rynek muzyczny tak prezentuje się w dzisiejszych czasach, to czy nie powinniśmy odejść od utartych dawniej schematów? Wiele zespołów już dostarcza swoje nagrania bezpośrednio do słuchaczy w formie elektronicznej, często nie pobierając za to żadnych opłat (lub robiąc jak Radiohead, którzy za płytę "In Rainbows" kasowali fanów na zasadzie "co łaska"). Im większy zasięg naszej muzyki, tym więcej słuchaczy, tym większe zainteresowanie koncertami, tym więcej osób chętnych posiadać legalną wersję płyty... Wilk syty i owca cała.

Skończyły się czasy wyczekiwania pod sklepem godzinami na premierę płyty ukochanego zespołu. Teraz każdy dostaje muzykę kiedy chce i jak chce. Nie ma się co burzyć i bulwersować na taki stan rzeczy - zdecydowanie lepiej się dostosować.

Czy ACTA w jakikolwiek sposób zmieni tę sytuację? Czas pokaże.

środa, 1 lutego 2012

Powitanie

Cześć, witam wszystkich.

Postanowiłem założyć tego bloga, aby w końcu móc kreatywnie wyrażać się na temat największej (póki co) pasji mojego życia, czyli muzyki. Do tej pory nie miałem zbyt wielkiego pola do popisu: kilka notek na amatorskim blogu, staż w redakcji strony muzycznej. Jednak wylewa się ze mnie ogromna potrzeba urzeczywistnienia swojego marzenia i dzielenia się swoją muzyką z jak największą ilością osób.

Mam nadzieję, że uda nam się zgromadzić tutaj ludzi słuchających każdego rodzaju muzyki i stworzyć miejsce, w którym każdy będzie mógł odnaleźć się muzycznie.

Do usłyszenia więc!

Uściski
Maciek